Członem Bracia!!!
W pierwszym liście do Zakonu pragnąłbym poruszyć jakże ważną kwestię, która na pewno choć raz dotknęła każdego prawego brata zabrańca, a mianowicie co zrobić gdy niewiasta „chciałaby ale się boi”? Otóż zdarzają się sytuacje, gdy zdejmując rajty zębami nagle do naszych zmęczonych stopą, werblem i basem uszu przedziera się nieśmiałe „jestem dziewicą” lub „to będzie mój pierwszy raz”, albo o zgrozo najgorsze w swym gatunku „czekam z tym do ślubu”!!! wielu zabrańców reaguje na te słowa wręcz alergicznie zadając sobie pytanie-czy zasadzić pioniera i później nie zadzwonić czy też może podarować ofierze jeszcze parę chwil z nietkniętą małżowiną i niech inny, najlepiej nie-czlonek (bo przed takim dylematem trudno postawić nawet wroga, wiec klient całkowicie nam obcy nie zwróci uwagi prostym ale jakże wymownym „kurwa, stary!”) zajmie się tym jakże dziwnym zjawiskiem w czasach w jakich żyjemy? Wiem wiem…łatwiej odpuścić, udać dżentelmena i wolnym od wyrzutów zmarszczyć fredmastera przy wieczornej toalecie. Jednakże Spójrzmy na to ze strony treningu…jak już ojciec Jima dość słusznie zauważył „To jak granie w tenisa ze ścianą. Co jest fajne ale nie zastąpi gry. To, czego potrzebujesz to partner do odbicia piłki”. Idąc tym tropem bracia marszczmy…marszczmy marszczmy, ale jak się nadarzy okazja ruchać trzeba!!! No bo jak nie my to kto, obcy?? Na pewno nie raz jeszcze na te słowa zareagujemy natychmiastowym otrzeźwieniem (dosłownie i w przenośni), aczkolwiek czy mamy prawo skazywać te biedne istoty na dalszą bezsensowną egzystencję z etykietą „cnotliwej”? Naszym zachowaniem możemy poniekąd sprawić, że i w pewnym momencie i rodzice takiej niejebliwej się jej wyprą, i w chwili zwątpienia w preferencje córki znajdą na rodzimej wsi syna sąsiada, który nie umiejętnie posługując się żądłem, chcąc nie chcąc zaleje formę skazując tym samym biedaczkę, niedoszłą panią magister lub doktor na życie u boku buraka.A czasy ciężkie, młodzież wyjeżdża, w szpitalach już nawet nie ma kto strajkować…z drugiej strony spójrzmy na tą sprawę ich okiem-dla nich takie wstrzymywanie może być próbą dbania o najlepszą jakość produktu…w sumie i racja, ale tak naprawdę z czego bardziej byśmy się cieszyli („my” jako zabrańce, oczywiście): z błony w kroczu (czytaj-bądź delikatny, ała boli), czy ze stryskania się na lico (czytaj-jestem twoja suką, spuść mi się na pysk, chce go po same pięty). W takim bądź razie, co tak naprawdę jest tu produktem (błona czy mentalność suki) i o co białogłowa powinna się bardziej troszczyć?? No właśnie, o co?? Proponuję polemikę nad tym zagadnieniem, aczkolwiek aby zachęcić członków do bardziej gorliwego wypełniania obowiązków dbania o przyszłość narodu (do tych przyszłych pań doktor tu pije), oraz w ramach akcji uświadamiania „to nie start wahadłowca, to seks” proponuje stworzyć kolejną kategorię miesięcznie przyznawanych tytułów (Tragikomiczny konkurs cykliczny), a mianowicie PIONIER miesiąca. Kategorii bądź, co bądź najbardziej prestiżowej, która będzie budzić respekt i podziw wśród braci, a strach i niepokój siać w szeregach nie-członków.
Pozdrownik GDT
poniedziałek, 8 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz