Przecież jemu też należy sie 5 minut w świetle jupiterów i blasku chwały. Pojechałem z nim na kilka minut do Pobierowa coś zjeść i zobaczyć morze, a może mewę, nie pamiętam. W każdym bądź razie byliśmy tam dosłownie chwilę, wpadlimy do restauracji na szamę, podeszła kelnerka...
I zaczął mniej więcej tak :
- przepraszam, chciałbym się o coś zapytać, ale się trochę krępuję i nie wiem czy mogę; mogę?
- proszę
- jak mam na imię?
i tak wyrwał kelnerkę, ale to nie koniec. Wziął numer, pojechał do pracy do Egiptu na 4 tydzie, wrócił, zadzwonił do niej, pojechał do niej do Wolina, stamtąd do Pobierowa, gdzie wynajęli pokoik i rezando rezando!!! Takie bonusy od życia nie zdażają się codziennie. A szkoda...
środa, 28 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz