środa, 9 stycznia 2008

Biednemu tampon w oczy wieje

Nasz niedościgniony mistrz i mentor Myśpong poszedł przed Sylwestrem na bibę do "Leszczów". I tam trafił na lekko przetłuszczoną, ale ogólnie luz, polską panią menagier, która na codzień pracuje w kraju Synów Albionu. Gdy drinki nie działały, dla dodania sobie animuszu, zaczął, jak to on, walić czyste szklany. A wiemy, że umie i lubi. I tak mu pojszło, że zawinął maniurkę na salony. Zdjął rajty, podchodzi do minetponga, a tam tampon!!! A że do obrzydliwych to on nie należy, niewiele się zastanawiając złapał zębami za sznurek i go wyjął. Wiadomo, że na tym przygoda się nie skończyła. Jako, że posiada pewne skilsy, wdał się w rozmowę 69. I tu moi myli państwo też się coś wydarzyło. Otóż dostał pierda w twarz (kurwa, że też nie ma tu emotikonki, która by pokazywała jak ja się zwijam ze śmiechu), co się skończyło malo wyszukanym komentarzem : upss, niegrzeczna dziewczynka ze mnie. Przyspieszamy bieg wydarzeń. Potem przez pół godziny robiła mu laskę i jedyne co słyszał, to : no co jest? Oczywiście totalna znieczulica na żołędziu. I tyle poruchał, ale przynajmniej zastosował tu zasadę godną Wydrusa - ON nie ma stać, ON ma być czysty... Piona!!!

Brak komentarzy: